Kategorie

Życie w średniowieczu świeżym okiem

W barwny i dynamiczny sposób opisał Tillmann Bendikowski życie w XII-wiecznych Niemczech. Autor nie skupia się tylko na wielkich indywidualnościach tych czasów - królach, papieżach i cesarzach, ale przybliża też codzienność zwykłych ludzi.

Okładka książki "Przeżyj rok w średniowieczu" jest po prostu piękna. Od razu przykuwa uwagę. To kolaż ilustracji ze średniowiecznego Codex Manesse wpisanych we wzorzyste, złote ramy. Gdy na książkę pada słońce, cała lśni wraz z wizerunkami rycerzy walczących w czasie turnieju czy handlarzami ryb na targu.

Wewnątrz książka już tak kolorowa nie jest. Ilustracji jest jednak sporo i są celnie dobrane. Dobrze dopełniają treść tomu, ale wszystkie są czarno-biało. Poza tym jakość papieru nie jest najlepsza, ale dzięki temu tomik - wydany w twardej oprawie - nie jest zbyt ciężki. Tak więc można go śmiało wrzucić do plecaka i poczytać w czasie urlopu.

Tytuł książki może być nieco mylący. Gdy brałem ją do, ręki byłem przekonany, że będzie dotyczyć średniowiecza w całej Europie. Tymczasem autor ogranicza się w zasadzie tylko do obszaru obecnych Niemiec w XII w. - wówczas taki twór polityczny oczywiście jeszcze nie istniał. Nie jest to oczywiście mankamentem, bo interesujących historii z tak wielkiego obszaru z czasów średniowiecza nie brakuje. Zresztą wiele z rozgrywających się tam wydarzeń w tym czasie, było w mniejszym lub większym stopniu zbliżonych do innych terenów kontynentu.

Książkę podzielono na 12 zasadniczych rozdziałów, które odnoszą się do kolejnych miesięcy w roku. Takie usystematyzowanie pozwala Bendikowskiemu skupić się na głównych wydarzeniach, które miały miejsce w każdej z pór roku. Taki podział nie jest oczywisty i klasyczny. Doskonale się jednak sprawdził w tym przypadku, bo ludzie wówczas żyli w zgodzie z naturą. Po zmroku szybko kładziono się do snu, a wraz ze świtaniem wstawano. Świece było bardzo drogie i tylko niewielka część ówczesnego społeczeństwa mogła sobie pozwolić na nocne przy nich przesiadywanie.

"W ten niezwykły dzień do Kolonii napływa nieprzebrany tłum ludzi; nie sposób wszystkich zliczyć, prawdopodobnie są ich tysiące. Wąskie uliczki miasta wypełnia gwar pełen utarczek, przekleństw i śmiechów. (...) Panuje hałaśliwy zgiełk - a na dodatek nastały upały, ot, pełnia lata w kraju nad Renem. Cóż za wyjątkowy dzień!" - w ten sposób zaczyna się książka. To opis Kolonii 23 lipca 1164 r., kiedy do miasta przywieziono relikwie - kości Trzech Króli. Podobna, żywa narracja towarzyszy czytelnikowi przez wszystkie rozdziały. Tylu wykrzykników dawno nie widziałem w żadnej książce, a już na pewno nie popularnonaukowej. Poruszenie przewodnika po średniowieczu (bo do takiej roli autor pretenduje), który pokazuje nam rok z życia w wiekach średnich, udzieliło mi się. Autor zaleca jednak, by w czasie wędrówki w czasie "powściągnąć emocje, słuchać i uważnie patrzeć", ale sam - będąc przewodnikiem po tym świecie - jest bardzo ożywiony i emocjonalny.

Bendikowski porusza chyba wszystkie głównie zagadnienia dotyczące życia codziennego. Sugestywnie opisuje powstające jak grzyby po deszczu w tym czasie miasta, po których wałęsały się świnie, a w powietrzy unosił się fetor odchodów tych zwierząt i ludzi. Pisze o buntach mieszczan, wędrówkach handlarzy, systemie sprawiedliwości - karach i wymyślnych torturach. Sporo miejsca poświęca wierze i Kościołowi. Wiarygodności opisu dodają liczne cytaty ze średniowiecznych tekstów oraz ilustracje z epoki.

XII w. - jak przekonuje autor - był czasem przemian i przełomu. Papież i cesarz walczyli o uznanie, kto jest głową chrześcijaństwa, obywatele miast chcieli współdecydować o sprawach politycznych i gospodarczych, to też czas pierwszych krucjat do Ziemi Świętej. Ale to też czas głodu i klęsk żywiołowych. To stulecie, w którym naprawdę sporo się działo - i o tym przekonuje nas Bendikowski.

Opublikowana bibliografia zdominowana jest przez publikacje niemieckojęzyczne (które nie ukazały się w polskich przekładach). Cieszyć zatem może fakt, że autor wykorzystał je w swojej nowej książce, dzięki czemu informacje w nich zawarte, mogą szerzej trafić do polskiego czytelnika, tym bardziej, że język niemiecki nie jest aż tak popularny w naszym kraju, jak angielski.

Książka ukazała się nakładem Znak Horyzont w przekładzie Dariusza Guzika. Jej autor, Tillmann Bendikowski, jest dziennikarzem, historykiem i popularyzatorem historii. W polskiej edycji zabrakło jednak redakcji merytorycznej - próżno szukać w stopce redakcyjnej historyka.

Szymon Zdziebłowski

Źródło: www.naukawpolsce.pap.pl