Catégories

Tragiczna ucieczka z Auschwitz



Niemiecki obóz koncentracyjny Auschwitz niemal od początku swojego istnienia był miejscem działalności polskiej konspiracji wojskowej. Konspiracja ta została zapoczątkowana przez por. (rtm.) Witolda Pileckiego, ps. „Witold”, któremu zadanie zorganizowania tajnej organizacji wśród więźniów powierzyła Komenda Główna Związku Walki Zbrojnej.

Znak z napisem „Arbeit macht frei” znajdujący się nad bramą obozu w Auschwitz (Fot. Neil, na licencji GNU FDL)

Konspiracja w KL Auschwitz

W tym celu Witold Pilecki dał się aresztować podczas wielkiej obławy policyjnej w Warszawie 19 września 1940 roku i trafił do KL Auschwitz drugim transportem warszawskim 22 września 1940 roku. Został tam zarejestrowany jako Tomasz Serafiński (nr 4859). Zaraz po przybyciu do obozu przystąpił do zorganizowania wśród więźniów tajnej siatki pod nazwą Związek Organizacji Wojskowej. Jej członkami byli głównie oficerowie i podoficerowie Wojska Polskiego.

Niezależnie od ZOW, w lutym 1941 roku ppłk Kazimierz Rawicz (przebywający w obozie pod nazwiskiem Jan Hilkner, więzień nr 9319) rozpoczął budowanie konspiracyjnych struktur Związku Walki Zbrojnej. W skład więźniarskiej organizacji ZWZ wchodzili m.in.: płk lotnictwa Teofil Dziama (nr 13578), kpt. Tadeusz Paolone (w obozie pod nazwiskiem Lisowski, więzień nr 329) i ppor. Bernard Świerczyna, ps. „Max” (nr 1393). Pod koniec 1941 roku Zawiązek Walki Zbrojnej zainicjował akcję scaleniową wszystkich polskich organizacji wojskowych i politycznych działających wśród więźniów Auschwitz.

Rtm. Witold Pilecki (domena publiczna) Latem 1943 roku polska konspiracja wojskowa w KL Auschwitz otrzymała poważny cios, kiedy to obozowe gestapo aresztowało niemal całe jej kierownictwo. W egzekucji pod Ścianą Śmierci 11 października 1943 roku stracono 54 najwybitniejszych działaczy konspiracyjnych. Nie było wśród nich Witolda Pileckiego, który zbiegł z obozu 27 kwietnia 1943 roku. Po wspomnianej egzekucji kierownictwo konspiracji Armii Krajowej w obozie przejęli: ppor. Henryk Bartosiewicz (nr 9406), kpt. Stanisław Kazuba (nr 1630) i Bernard Świerczyna. W połowie 1944 roku nastąpiło połączenie kierowanej przez nich organizacji z konspiracją międzynarodowo-lewicową (tzw. Grupa Bojowa Oświęcim – Kampfruppe Auschwitz), na czele której stał m.in. Józef Cyrankiewicz, ps. „Rot” (nr 62933). Utworzona została wówczas Rada Wojskowa Oświęcim, obejmująca swym zwierzchnictwem całość konspiracji wojskowo-politycznej w Auschwitz.

Do najważniejszych obszarów działalności konspiracji wojskowej w Auschwitz należy zaliczyć: organizację samopomocy więźniarskiej, organizowanie dla więźniów pomocy w postaci żywności i lekarstw, walkę o obsadzanie funkcji obozowych przez więźniów politycznych, przygotowywanie i organizację ucieczek z obozu, pozyskiwanie z zewnątrz i rozpowszechnianie wśród więźniów informacji o aktualnej sytuacji politycznej i położeniu na frontach, dokumentację zbrodni niemieckich i przekazywanie informacji o tych zbrodniach na zewnątrz, akcje sabotażowe, działalność wywiadowczą, nawiązanie i utrzymywanie kontaktów z przyobozowym ruchem oporu i wreszcie przygotowywanie wybuchu powstania w obozie.

Plany ucieczki

W drugiej połowie 1944 roku los więźniów KL Auschwitz był niepewny. W związku z letnią ofensywą Armii Czerwonej, władze SS rozpoczęły pod koniec czerwca 1944 roku stopniową ewakuację obozu. U progu jesieni 1944 roku w KL Auschwitz i jego podobozach nadal przebywało jednak kilkadziesiąt tysięcy więźniów i więźniarek. Zarówno więźniarska konspiracja wojskowa jak i kierownictwo Okręgu Śląskiego AK obawiały się likwidacji obozu i wymordowania przez SS wszystkich więźniów. Zapobiec temu miałoby ewentualne powstanie.


Jakie byłyby losy tego powstania? – wobec słabości sił konspiracji więźniarskiej i AK – najlepiej pokazuje tragedia Sonderkommando, którego bunt w dniu 7 października 1944 roku zakończył się masakrą ok. 450 więźniów z komand obsługujących krematoria w KL Auschwitz II-Birkenau. Powstanie takie traktowano zatem jako ostateczność, która zostałaby podjęta jedynie w obliczu realnej groźby wymordowania wszystkich więźniów. Rada Wojskowa Oświęcim zdawała sobie sprawę, że powstanie w obozie doprowadziłoby do uratowania niewielkiej części więźniów – zapewne tylko członków konspiracji – których ocalenie miało zasadnicze znaczenie jako świadków popełnionych w Auschwitz zbrodni.

Niepewna sytuacja KL Auschwitz stała się zapewne przyczyną tego, że w celu wzmocnienia sił konspiracji przyobozowej i zarazem wyprowadzenia z obozu ważnych świadków niemieckiego ludobójstwa zaplanowano na koniec października 1944 roku ucieczkę kilku wybitnych członków konspiracji więźniarskiej. Do ucieczki tej zostali wyznaczeni: Austriak Ernst Burger (nr 23850) z GBO oraz Polacy – Bernard Świerczyna, Czesław Duzel (nr 3702), Piotr Piąty (nr 130380) i Zbigniew Raynoch (nr 60746) z AK. Burger i Świerczyna byli członkami kierownictwa Rady Wojskowej Oświęcim. Razem z nimi miał uciekać współpracujący z konspiracją więźniarską esesman Frank – volksdeutsch z Łodzi. Niestety plan ucieczki został zdradzony przez SS-Rottenführera Johanna Rotha (volksdeutscha z Rumunii). Miał on wywieźć uciekinierów z obozu samochodem ciężarowym, którym przewożono brudną bieliznę do pralni w Bielsku, a następnie pozostawić ich na trasie w miejscowości Łęki (ok. 7 km od Oświęcimia).

Zdrada

Po uzyskaniu od Rotha informacji o szczegółach planowanej ucieczki więźniów, wydział polityczny (obozowa placówka gestapo) postanowił zorganizować zasadzkę. 27 października 1944 roku uciekinierzy zgodnie z planem zostali ukryci w skrzyni w samochodzie ciężarowym, którego kierowcą był esesman Roth. Przy posterunku kontrolnym, gdzie samochód musiał się zatrzymać, wsiedli do niego uzbrojeni esesmani. Następnie samochód zawrócił do obozu macierzystego KL Auschwitz I i zajechał wprost pod blok 11, w podziemiach którego mieścił się areszt obozowy. Uciekinierzy, zorientowawszy się w sytuacji, próbowali jeszcze w samochodzie popełnić samobójstwo przez zażycie trucizny. Udało się to tylko Czesławowi Duzelowi i Zbigniewowi Raynochowi. Pozostałych odratowano i osadzono w bloku 11. Dołączono do nich aresztowanych współorganizatorów ucieczki: Austriaków Rudolfa Friemela (nr 25173) i Ludwika Vesely’ego (nr 38169) oraz esesmana Franka.

Konstanty Jagiełło (zdjęcie dzieki uprzejmości Panstwowe Muzeum Auschwitz-Birkenau Oswiecim) Uzbrojeni esesmani wyruszyli następnie tym samym samochodem do Łęk. Tam na uciekinierów w gospodzie Juliana Dusika oczekiwali członkowie konspiracji przyobozowej. Była to grupa zajmująca się przejmowaniem zbiegłych z obozu więźniów, złożona z członków oddziału partyzanckiego AK „Sosienki”. Dowodził nią Konstanty Jagiełło (nr 4507), ps. „Kostek” – 28-letni działacz Czerwonego Harcerstwa i Polskiej Partii Socjalistycznej, w KL Auschwitz członek ZOW (AK), który zbiegł z obozu 27 czerwca 1944 roku z zadaniem przeniesienia poza obóz planów i dokumentów oraz organizowania następnych ucieczek. W skład grupy wchodzili ponadto: Tomasz Sobański (nr 13609), zbiegły z obozu razem z Konstantym Jagiełłą 27 czerwca 1944 roku, Franciszek Dusik, Kazimierz Ptasiński i łączniczka Wanda Dusik.

Oczekujący na uciekinierów z obozu członkowie konspiracji przyobozowej zostali zupełnie zaskoczeni, kiedy zamiast ich kolegów z samochodu wysiedli uzbrojeni w broń maszynową esesmani. Od kul esesmanów zginął Konstanty Jagiełło oraz pracujący w ogrodzie 70-letni Jan Galoch, który będąc głuchym nie zareagował na wezwanie esesmana „Hände hoch!”. Dramat ten tak opisał Tomasz Sobański:

Około 10.30 przywódca naszej grupy, Kostek Jagiełło, zmienił plan działania. Sam stanął w drzwiach gospody i spoglądał ku zachodowi, w kierunku mostu na Sole. Spostrzegł w oddali ciężarówkę i zaniepokoiło go, że zatrzymała się obok domu samotnie stojącego przy szosie. (…) Kostek spojrzał na swych przyjaciół, jakby chciał się upewnić czy są gotowi do akcji. I zaraz potem rzucił przez zęby: „Są!” Ale w momencie, gdy zamierzał przekroczyć próg stanął jak wryty. Z zahamowanej raptownie ciężarówki wyskakiwali uzbrojeni esesmani, pędzili do przydrożnego rowu, kryli się za drzewami i za kołami samochodu. Kostek cofnął się do izby, zatrzasnął drzwi, krzyknął: „Wsypa! Chowajcie broń!” i pobiegł przez sień na drugą stronę domu, by próbować wydostać się z pułapki. Drewniany, wysoki płot okazał się przeszkodą trudną do przebycia; pokonanie jej pochłonęło kilkanaście sekund, z których każda była na wagę życia. Te stracone sekundy spowodowały, że tyraliera esesmanów mogła się rozwinąć i przygotować do ataku. Teraz dopiero odezwały się bergmany. Kostek nie zważał na wypuszczane serie. Biegł w kierunku południowym ku budynkom gospodarskim rodziny Jedlińskich. Wiedział, ze dopiero tam, wśród znajomych mu opłotków, drzew i załamań terenu, może mieć szanse ocalenia. Walka była nierówna; nasze dwa pistolety parabellum nie mogły konkurować z bronią maszynową i granatami tamtych. W odległości dwudziestu metrów od okien białego domku Jedlińskich Kostek stanął, wyprężył się i… upadł na kolana. Dostał serię po plecach. Miał jeszcze tyle siły, by odwrócić się twarzą w kierunku wroga i oddać kilkanaście strzałów – ostatnich w jego życiu.

Konsekwencje

Aresztowano Juliana, Franciszka i Wandę Dusików oraz Kazimierza Ptasińskiego. Zwłoki Konstantego Jagiełły i Jana Galocha esesmani zabrali do obozu, gdzie najprawdopodobniej spalono je w krematorium. Aresztowanych zawieziono natomiast do siedziby gestapo w Oświęcimiu. Jeszcze tej samej nocy uciekł stamtąd Kazimierz Ptasiński. Szczęśliwie ocalał też Tomasz Sobański, którego Konstanty Jagiełło odesłał w ostatniej chwili po worek z ubraniami dla uciekinierów. Obserwował on tragedię w Łękach z oddali. Julian i Franciszek Dusikowie – po dziesięciu dniach śledztwa połączonego z torturami – zostali osadzeni w bloku 11 obozu macierzystego KL Auschwitz I. Wandę Dusik deportowano do KL Ravensbrück. Wyzwolenia doczekała ona i jej brat Franciszek. Ich wuj Julian zginął w nieznanych okolicznościach.

Esesman Johann Roth za wydanie uciekinierów został wyróżniony nagrodą w postaci fotografii z własnoręczną dedykacją SS-Obergruppenführera Oswalda Pohla – szefa Głównego Urzędu Gospodarczo-Administracyjnego SS (SS-WVHA), któremu podlegały obozy koncentracyjne. Stanowiło to dowód, jak wielką wagę przywiązywało kierownictwo SS do uniemożliwienia tej ucieczki. Współpracujący z konspiracją więźniarską esesman Frank został najprawdopodobniej zamordowany.


Ostatni akt tragedii z 27 października 1944 roku rozegrał się w sobotę 30 grudnia 1944 roku. Tego dnia wieczorem na placu apelowym powieszono na oczach ok. 12 tys. więźniów pięciu bohaterów wojskowej konspiracji więźniarskiej, zdradzonych przez esesmana Rotha. Męczeńską śmiercią zginęli: Ernst Burger, Rudolf Friemel, Piotr Piąty, Bernard Świerczyna i Ludwig Vesely. Przed egzekucją nie pozwolili sobie zawiązać oczu i wznosili okrzyki: „Precz z Hitlerem!”, „Precz z faszyzmem!”, „Dziś my, jutro wy!”. Bernard Świerczyna kilkakrotnie krzyknął doniośle „Niech żyje Polska!”. Po odczytaniu wyroku przez kierownika obozu macierzystego SS-Obersturmführera Franza Hösslera, Świerczyna jeszcze raz krzyknął „Niech żyje Polska!”. Wówczas jeden z największych oprawców obozowych – podoficer raportowy Oswald Kaduk – rozwścieczony skoczył do związanego Świerczyny i pięścią bił go po twarzy. Zaraz potem esesmani przystąpili do wykonania egzekucji. Była to ostatnia publiczna egzekucja na placu apelowym obozu macierzystego KL Auschwitz I.

Śmierć u progu wolności

Dwa miesiące, które poprzedziły egzekucję, straceni w niej członkowie konspiracji więźniarskiej spędzili w celi nr 28 w bloku 11. Podczas kilkutygodniowego śledztwa, połączonego z okrutnymi torturami, nikogo nie zdradzili. Na trzy dni przed egzekucją – 27 grudnia 1944 roku – Bernard Świerczyna napisał ołówkiem na drzwiach celi nr 28:

Chciałem tylko być człowiekiem, nie bezduszną składnią cyfr. Byt swój z przyszłym związać wiekiem, dziejów przyszłych poznać szyfr. Zdradą przemoc mnie pojmała i zamknęła pośród krat, lecz honoru nie złamała, nawet go nie złamie kat. Quia pulchris est pro Patria Mori [Jak słodko jest umierać za Ojczyznę – uzup. BP], Bern. Świercz.

Piotr Piąty wyrył na ścianie celi nr 28 napis „Piotr Piąty, Kraków, Brzozowa” wraz z rysunkiem trójkąta więźniarskiego z literą P w środku, a obok napis, w którym podał swój numer obozowy i adres zamieszkania przed aresztowaniem: „130380 Piotr Piąty, Kraków, Brzozowa 17”.

Umierali u progu wolności. Dziewiętnaście dni później rozpoczęła się ostateczna ewakuacja KL Auschwitz, dwadzieścia osiem dni później żołnierze radzieccy z 60. Armii 1. Frontu Ukraińskiego wkroczyli do Oświęcimia i wyzwolili ok. 7 tys. więźniów pozostałych jeszcze w KL Auschwitz. Cztery miesiące później pod ciosami wojsk koalicji antyhitlerowskiej upadła III Rzesza Niemiecka. Wraz z nią upadła zbrodnicza nazistowska ideologia, w imię której Niemcy stworzyli obozy koncentracyjne i ośrodki masowej zagłady, w imię której chcieli panować nad Europą i budowali swój Lebensraum na Wschodzie, eksterminując i obracając w niewolników całe narody.

W tej najważniejszej walce, jaką stoczyła w swojej historii cywilizacja europejska – a której stawką było m.in. biologiczne istnienie narodu polskiego – uczestniczyli też konspiratorzy ubrani w pasiaste drelichy więźniów obozów koncentracyjnych. O tych żołnierzach najbardziej niezwykłego frontu tej wojny, żołnierzach bez broni toczących walkę o godność człowieka za drutami obozów śmierci, w tym przekazujących światu informacje o popełnianych w nich zbrodniach, należy szczególnie pamiętać. Oni w tej walce ponieśli największe ofiary.

Brama obozu Auschwitz II (Birkenau), widok z wnętrza obozu (fot. Angelo Celedon, na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa – Na tych samych warunkach 2.5)

Dzisiaj nazizm powinien być tylko przeszłością, której wspomnienie powinno uczyć i ostrzegać. Niestety tak nie jest. Polityczne odrodzenie szowinizmu, a nawet nazizmu, m.in. na Ukrainie jest bowiem faktem. Jeszcze bardziej niepokojącym faktem jest pobłażliwość, z jaką świat zachodni, w tym Polska, podchodzi do ukraińskiego ekstremizmu, widząc w nim narzędzie realizacji swoich celów politycznych w Europie Wschodniej. Można zatem powiedzieć, że historia znowu nikogo nic nie nauczyła. Tym bardziej zatem należy przypominać o zbrodniach i ofiarach ideologii wyrosłych z szowinizmu, rasizmu i rewanżyzmu. Trzeba też w sytuacji, gdy Ukraińcy przy wymownym milczeniu m.in. władz Polski czczą jako bohaterów zbrodniarzy i hitlerowskich kolaborantów z UPA i SS-Galizien przypominać o polskich bohaterach drugiej wojny światowej – często już zapomnianych – toczących walkę z hitleryzmem nawet za drutami obozów koncentracyjnych.

Bibliografia:

  • Danuta Czech, Kalendarz wydarzeń w KL Auschwitz, Oświęcim 1992.
  • Jan Kantyka, Bernard Świerczyna (1914-1944), Warszawa 1994.
  • Tomasz Sobański, Ucieczki oświęcimskie, Warszawa 1980

Autor: Bohdan Piętka



Wolna licencja – ten materiał został opublikowany na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa – Na tych samych warunkach 3.0 Polska.
miejsce pierwotnej publikacji – Portal historyczny Histmag.org








POLECAMY TAKŻE:










tagi: pilecki